Witaj przyjacielu,
długo zbierałem się na napisanie tego postu. Potrzebowałem
kilku miesięcy, aby zebrać się po wpisie niepłynny koszmar mówienia, aby
powiedzieć (napisać) to publicznie : Jestem jąkałą. Jestem jąkałą i powoli
przestaję się bać tego określenia. Kończę z wstydem jaki doskwierał mi przez
lata mojego życia przez jąkanie. Powoli zaczynam odczarowywać ten problem… Mam
nadzieje, że dotrwasz do końca wpisu. Dziś będę pisać o sobie, o własnych
doświadczeniach, przemyśleniach i odczuciach na temat jąkania i tego jak bardzo
mnie zmieniło. Zapraszam.
Przez lata swojej edukacji, wychowania, aż wreszcie życia
„dorosłego”, wiele doświadczyłem poprzez to, że jestem jąkałą, ale zanim o tym
to… musisz wiedzieć jedno. Jesteś czytelniku jedną z nielicznych osób wobec
której otwieram się, nikt nie rozmawiał ze mną o jąkaniu, nigdy. Dlaczego? O
tym troszkę później, jednak zacznijmy od początku.
Jąkać się, Jąkała… Z pozoru zwykłe słowa. Jednak bolą, bo
szufladkują… Musisz wiedzieć jedno : Jąkała nie lubi tego słowa. Nikt nie chce
być tak nazwany to etykieta. A ja wręcz nie cierpię tego słowa, darzę je
antypatią, za każdym razem gdy je słyszę albo czytam przychodzą te „złe”
emocje. Długo zastanawiałem się dlaczego tak się dzieję, że to tak działa, aż zrozumiałem… to zwyczajny niepoprawny schemat
ukształtowany przez wiele lat niemiłych doświadczeń (np. śmiech rówieśników czy
nawet niemiła reakcja ekspedientki). Jednak nawet mając taką wiedzę,
rozmawiając z specjalistą o jąkaniu czy nawet kimś kogo dobrze znam, nie mogę powstrzymać
tych emocji i mam wrażenie, że nie tylko ja tak reaguję. Dlaczego tak się
dzieję?
Bo jesteśmy przewrażliwieni (ba! Kto powiedział, że nie
mogę?) na tym punkcie. Gdy słyszę osobę niejąkającą się mówiącą o jąkaniu, bądź
co gorsza próbującą się jąkać (dla żartu), aby coś pokazać… jest to straszne
(jeśli sam nie zacząłem tematu, bądź nie przyzwoliłem, aby go zacząć –
kontynuować). Wielu z nas (jąkających) różnie reaguje, czasem werbalnie
agresywnie, czasem spuszczając głowę, odczuwając „bycie” gorszym, albo reagując
nerwowym śmiechem, który zakryć ma emocje. W każdym razie czując się
niekomfortowo, ale jest jeszcze gorsza rzecz od poruszenia tego tematu w sposób
wcześniej wspomniany, mianowicie, poruszyć go wśród większego grona znajomych -
osób niejąkających się. Wstyd, złość, upokorzenie, aż wreszcie nienawiść…
emocje są różne. Mało z nas potrafi śmiać się z jąkania, szczególnie gdy żart
nie wychodzi od nas – jeśli ktoś potrafi, szczerze zazdroszczę.
My, osoby niepłynnie mówiące (uhh, zdecydowanie lepiej
brzmi), będąc przewrażliwione na punkcie odbioru naszych komunikatów, wręcz
wybornie wyczuwamy, gdy ktoś czuje się niekomfortowo podczas przesyłania
naszego niepłynnego komunikatu. Co więcej, mam wrażenie, że jesteśmy takimi
specjalistami, że potrafimy wyczuć nawet najmniejszy ruch wargi, skrzywienie
nosa, czy nawet wyczytać to z „oczu”. Przewrażliwienie? TAK! Zdecydowanie.
Dlaczego tak się dzieje? Staramy się mówić płynnie, ale nam nie wychodzi… to
nie tak, że to przez lenistwo, czy coś takiego... A gdy bardzo nam zależy (często
nawet niewspółmiernie do sytuacji), aby przekazać coś płynnie to zawsze coś się
spieprzy. Wtedy czujemy się źle, źle z tym, że nie możemy tego uczynić, czy że
jesteśmy gorsi itd… Czasem jąkanie nasila się, widzimy dyskomfort adresata
przekazu bo zwyczajnie nie wie co począć i… wiele razy to przeżyliśmy, wiele
razy tego doświadczyliśmy, może początkowo nie odczuwaliśmy tego, jednak z
biegiem doświadczeń staliśmy się specjalistami w odbieraniu niewerbalnych
reakcji, mimiki. Początkowo strasznie to
przeżywałem, teraz jest już lepiej, jednak nadal to tkwi. Co więcej, potrafię
wspomóc mojego adresata, mówiąc „rozumiem, że czujesz się niekomfortowo z moim
jąkaniem, spokojnie ja też, niedługo się przyzwyczaisz albo i nie” i kontynuuję
wywód, jednak to bardzo rzadkie.
Dlaczego? Bo nie zawsze jest sens wprowadzania takiej
formuły. Czasem po prostu jeszcze odpuszczam, a nawet szczerze to często. Nikt
nie chce, aby ktoś czuł się niekomfortowo w Twojej obecności, a tym bardziej
jąkała. Czasem wolę odpuścić rozmowę, „dać sobie spokój”, aniżeli otwierać
puszkę Pandory przed kimś z kim nie warto. Bo reakcję na takie słowa są różne,
czasem wyparcie, czasem jeszcze większy strach, dystans, odrzucenie, wrogość
itd… Dlatego boimy się tego czego nie rozumiemy i nie znamy, a trudno nam się
do tego przyznać.
Kończąc dzisiejszy blog, dodam o czym marzę. Marzę o tym,
aby kiedyś rozmawiając z osobą nieznaną, bądź która znam krótko, w odpowiedzi
na moje jąkanie usłyszeć : „chcę Cię wysłuchać, przepraszam, że jeszcze czuję
się niekomfortowo, pewnie to zauważyłeś, jest to dla mnie nowe, ale będę starać
się przyzwyczaić”. Bo tylko tego chcę
jako jąkała, być wysłuchanym.
Udostępniając, komentując, zostawiając jakikolwiek ślad po sobie na blogu wspierasz moją pracę.
Łączę wyrazy szacunku
Antypedagog.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz