piątek, 25 marca 2016

Studia - dlaczego frustracja po ukończeniu sięga zenitu?

Ludzie zostali przybici wiadomością „skończ studia” ,„zdobądź wyższe wykształcenie” „będziesz mieć prace”, a co dostają po studiach? Nic.
Dzieciaki, gimnazjaliści, uczniowie szkół średnich syceni są przez rodzinę, nauczycieli (...) frazesem, złotym środkiem, gwarantem, „zdobądź wyższe wykształcenie będziesz mieć pracę”!


Te społeczne przeświadczenie wkrada się w wczesnych latach edukacji, lecz w zupełnie innej formie. Już na początku drogi młody człowiek stawiany jest naprzeciw egzaminowi tzw. Sprawdzianowi szóstoklasisty wobec czego naturalnie często świadomie, czasem nieświadomie, społeczeństwo wywiera na dziecku presję. Rodzice, nauczyciele, rodzina, a na końcu nawet społeczeństwo stawiają młodego człowieka przed faktem – „musisz dostać się do dobrego gimnazjum jeśli chcesz coś zrobić w życiu”. Kontynuowane jest to w szkole gimnazjalnej, tam też na absurdalnie wielką skalę głoszona jest teza iż  testy gimnazjalne decydują o życiu, jakoby wynik testu, a w konsekwencji wybór szkoły średniej ważyć miał na życiu i śmierci! Licea na to stawiają nauczyciele – wyłącznie na te z chorą renomą. Gorzej jest z technikami gdyż przez nauczycieli z reguły uważane są za gorsze, a więc w konsekwencji i przez społeczeństwo które przejęło „treści” nauczyciela. Najgorzej jest z zasadniczymi szkołami zawodowymi (tzw. Zawodówkami) - tym też straszeni są uczniowie, frazes : „ucz się, bo skończysz w zawodówce”- powtarzany jest aż do znudzenia, tworząc jasny obraz „sukcesu” życiowego. 



Dostać się do szkoły średniej, a najlepiej liceum. A jeszcze lepiej mat-fiz bądź bio-chem.  A jak jest w szkole średniej? Przez 3-4 lata nauczyciele pielęgnują Twoją wartość tezą, „ucz się, bo na matury nie zdasz, a jeśli nawet to z takim wynikiem, że żaden uniwersytet Cię nie przyjmie”, gdy argument ten przejadają się i traci na wartości, gdyż uczeń wykazuje odrobinę samozaparcia i wewnętrznej motywacji do nauki, zbierając dobre oceny z podstawowych przedmiotów maturalnych, społeczeństwo, nauczyciele po raz kolejny wystawiają nowy, trudniejszy cel do zrealizowania – „musisz uczyć się więcej, zdać maturę rozszerzoną, aby dostać się na studia, bo bez tego dziś ani rusz” – adolescent wobec tego przykłada się bardziej, poświęca czas na naukę często przedmiotów które go nie interesują, tylko po to aby dostać się na „wymarzony” kierunek studiów. Dostaje się więc na studia, dobrą uczelnie, uniwersytet czy politechnikę- nie zwracając już uwagi na jaki kierunek, byle choć troszkę zbliżony do jego wiedzy. Tam też studiuje przez 3 -3.5 lata. Po ukończeniu pierwszego stopnia, rozpoczyna szukać pracy i stawiany jest z twardą rzeczywistością – pracy nie ma po pierwszym stopniu, tak mówią pracodawcy, tak mówią wykładowcy – „ w dzisiejszych czasach licencjat/inżyniera może mieć każdy”. Po czym wybiera studia uzupełniające magisterskie, jednocześnie pracując w korporacji często wykonując pracę niezwiązaną z kierunkiem na studiach. Męczy się, w siódmych potach kończąc czasem i inny kierunek na magisterce – ma dwa fakultety. Rozrywkę, zabawę, więzi społeczne często odstawia w cień, cień dążenia do sukcesu – gwarantowanym zdobyciu pracy w zawodzie po ukończeniu magistra! Po kolejnych latach, ma 25-26 lat, kończy magistra z wyróżnieniem, marzenie spełnione! W końcu ma dyplom, zna teorie ,ma czas, jest nowy, świeży, posiada mase pomysłów, nie oczekuje dużej pensji, chce rozwijać się i pracować – jest świetnym, wręcz idealnym, nowym nabytkiem rynku pracy! Co dzieje się dalej? Jeśli nie ma znajomości, nie jest wybitny i nie ma szczęścia to w większości dążenia do znalezienia pracy kończą się na setkach rozmowach o pracę, tysiącach wysłanych CV i przeświadczeniu – nie ma pracy dla mnie w tym kraju, gdzie zrobiłem błąd? Rodzina, znajomi pytają, jak praca – znalazłeś już coś? Frustracja rośnie z dnia na dzień, spełnił przecież wszystkie wymagania poczynając od klasy podstawowej, a nadal wykonuje prace w korpo, często za mniejsze wynagrodzenie niż Ci, którzy wybrali zasadniczą szkołę zawodową i pracują fizycznie.  Wtedy dochodzą do niego prawda - błędem jest przyjęte i pielęgnowane przekonanie przez społeczeństwo iż studia są gwarantem sukcesu, znalezieniem pracy. 

Gwarantem sukcesu jest umiejętność znalezienia na siebie sposobu, znalezienia pasji i rozwijania jej tak, aby mogła stać się Twoją pracą. Błędem jest wybranie kierunku pod dobrze płatną pracę, błędem jest ukończenie studiów dla dyplomu -  natomiast zupełnie odwrotnie, tylko studiowania czegoś co się kocha jest wyborem prawidłowym – jeśli coś lubisz, kochasz, interesuję Cię to, to znajdziesz pracę choćby kończąc polonistykę, pedagogikę, nanotechnologię czy historię sztuki… UWAGA nawet na prywatnych uczelniach, które skądinąd powoli zaczynają stawać w szranki z tytanami takimi jak uniwersytety i politechniki. Dzisiejszy świat jest dziwny… W dobie studiów „ogólnodostępnych”, wymaga od absolwentów nie tylko dyplomu i wiedzy książkowej, a przede wszystkim zajawki, płomienia i zainteresowania daną dziedziną. A mimo tego i tak ciężko. Dlaczego tak się dzieje? Mam wrażenie, że dziś kończy się studia, bo to KOLEJNY WYMAGANY etap szkolnictwa, tak jak kiedyś była szkoła średnia/zawodowa, tak dziś są to studia. Wobec czego mamy co roku 1000 politologów, 5000 pedagogów, 4000 spec z inżynierii jakiejś tam, 3000 polonistów, 3000 filologów, 10000 ekonomistów, a rynek tego nie może połknąć. Cóż więc robić?

A ty co sądzisz o dzisiejszych studiach? Konieczność czy przeżytek?

Pozdrawiam
Antypedagog.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz